Chciałabym napisać, że gdy postanowiłam przenieść tutaj wpisy z mojego starego bloga, to nie wiedziałam ile czeka mnie pracy. Niestety byłam tego w pełni świadoma i mimo to podjęłam ten trud. Pragnęłam byś mogła prześledzić mój artystyczny rozwój oraz poznać od kuchni techniki, w których pracuję. Dziś przypomnę biżuterię, którą wykonałam dwa lata temu i stanowiła pewien przełom w mej twórczości. Przedstawiam Ci „Przebiśnieg”, naszyjnik zrealizowany w ramach konkursu organizowanego przez sklep Royal Stone, mój pierwszy w którym brałam udział. Widać dzisiejszy mróz wywołał u mnie nastrój sentymentalny 🙂
PRZEŁOM
Dlaczego uważam tą pracę za przełomową? Rozmyślając nad projektem, właśnie tego naszyjnika postanowiłam uwolnić się od techniki witrażu Tiffany i pójść drogą usłaną srebrzystym pyłem. Bynajmniej nie odnajdziesz w nim jeszcze ani grama tego kruszcu… no dobra, przesadziłam. Użyłam tutaj srebrnego spoiwa, natomiast wszystkie metalowe elementy wycięłam z miedzi. Pierwotnie miedź miałam pokryć stopem cyną, a ceramikę i kamienie otoczyć miedzianą taśmą. Jednak coś mnie tknęło (duża w tym zasługa mojego lubego, który co jakiś czas wiercił mi dziurę w brzuszku na ten temat) i postanowiłam wrócić do tradycyjnego lutowania.
INSPIRACJA
Zaczęłam z „grubej rury”, czyli oparłam kompozycję na dużym, metalowym elemencie przyozdobionym kamieniami i ceramiką. Do tego dołożyłam segmenty ze skóry, w której dopiero co zaczęłam pracować. Jeszcze dziś pamiętam, jak wiele szkiców wykonałam i jakie przeszły modyfikacje przed wprowadzeniem planów w życie. Konkursową inspiracją było zdjęcie „Śnieżynka” widoczne powyżej, którego autorką jest światowej klasy fotografka Viona Ielegems. Technika dowolna, przedmiot działań w zasadzie również, byleby oscylował w okolicy biżuterii. Przejdźmy jednak do meritum, czyli jak to się wszystko zaczęło…
ZIMOWY NASZYJNIK – ETAPY POWSTAWANIA
Każda większa praca wymaga przemyśleń, tym bardziej konkursowa, najlepiej gdy wszystkie pomysły przeleję na karty szkicownika… a potem ograniczę i okroję wybujałą wyobraźnie, która chciałaby wszystkie techniki i pomysły zawrzeć w jednej realizacji. Po mniej więcej dwóch tygodniach mój pomysł wykrystalizował, zebrałam materiały i wreszcie mogłam rozpocząć rysowanie i cięcie szablonów.
UŻYTE MATERIAŁY:
- granatowe jadeity + druza agatu + szklana kropla
- ręcznie wykonana ceramika pokryta szkliwem krystalicznym (to jedna z moich pierwszych prac z tą ceramiką)
- główny element oraz zapięcie wycięłam z miedzi lutowanej metodami jubilerskimi, czyli lutem srebrnym, boczne skrzydła potraktowałam młotkiem 🙂
- drugi główny element, czyli rodzaj białego kołnierza jest równie istotny co centralna kompozycja, wykonałam go od podstaw ze skóry naturalnej, ręcznie ciętej, barwionej i tłoczonej, segmenty połączyłam nitami. Teraz czas na fotograficzny skrót z kilku dni pracy nad „Przebiśniegiem”.
KOLEJNOŚĆ KROKÓW:
- Wykonanie szkicu w skali 1:1 i przeniesienie go na kalkę techniczną oraz skórę.
- Wycięcie detali z metalu i skóry oraz pierwsze przymiarki.
- Tłoczenie skóry specjalnymi stemplami przeznaczonymi do tego celu 🙂
- Barwienie skóry na biało, w końcu to śnieżynkowy konkurs.
- Wykonanie carg pod ceramikę i przylutowanie ich do miedzianych blach.
- Kolejne przymiarki, zakuwanie kaboszonów i młotkowanie metalu + oksydowanie.
- Tak to etapami sobie trwało, jeszcze odrobina polerowania, łączenie elementów, aż w końcu naszyjnik był już gotowy do sesji foto 🙂
SESJA ZDJĘCIOWA ZIMOWEGO NASZYJNIKA
Kiedy robiłam te zdjęcia trudno było mi zdecydować, czy wybrać tło białe czy czarne. Na białym znikał gdzieś kołnierz, na czarnym gorzej wyglądała metaloplastyka, na szarym nic dobrze nie wyglądało, a że naszyjnik nie jest już w moich rękach, więc musi zostać jak jest. Problem miałam naprawdę duży, o czym świadczy 140 (sic!!!) wykonanych zdjęć, z których pokażę Ci tylko 4 sztuki. Dziś już wiem, że te fotografie mogłyby być dużo lepsze i przyjemniejsze w wykonaniu, gdybym miała wtedy tą wiedzą o moim aparacie, którą posiadam obecnie 🙂
Przyznam, że już dawno nie robiłam nic z miedzi, ze srebrem też go nie łączę, bo wynikają z tego problemy z cechowaniem przedmiotów. Uznać trzeba jedno, jeśli chodzi o łączenie metalowych elementów, to praca w srebrze jest dużo łatwiejsza i milsza, gdyż srebro ulega wolniejszemu utlenianiu w trakcie nagrzewania. Za to miedź miała jeden bardzo duży plus, ze względu na jej wyższą temperaturę topnienia (względem srebra) trudno było spalić jakiś drobny detal 🙂
Obecnie pracuję nad biżuterią do nowego konkursu Royal Stone – Bajkowe inspiracje z zimą w tle, dlatego wzięło mnie na te wspominki. Tym razem powstanie coś zupełnie odmiennego, ale mogę obiecać Ci, że połączę ze sobą różne techniki?
Dodaj komentarz