Czy stęskniłaś się za kolejnym odcinkiem BIBLIOTEKI KAMIENI? Czy może nie zauważyłaś nawet, że miałyśmy jeden miesiąc przerwy? Tak to się złożyło, że ze względu na wyprawę Kasi ze Skarbów Natury na piękną Bali jeden kamyk wyskoczył z obiegu. Jednakże wracam do Ciebie pełna werwy i z nowym pięknym odcieniem błękitu, jaki serwuje nam KIANIT. Znajdziesz go także pod nazwami: kyanit, cyanit, cyjanit czy dysten.
KIANIT / CYJANIT / DYSTEN
Tak sobie pomyślałam, że może zrobię kiedyś zestawienia kolorystyczne kamieni, co o tym myślisz? Tymczasem biorę się za kianit, choć w literaturze częściej stosuje się zapis cyjanit. Przyznam, że znalazłam niewiele informacji o tym kamyku, choć grzeszy urodą. Podobnie rzecz się ma z biżuterią, w której go użyto. Taki stan rzeczy może wynikać z dość dużej kruchości kianitów, która sprawia, że trudno się go szlifuje, a przy polerowaniu trzeba zachować niezwykłą ostrożność. Dodatkowo dysteny charakteryzują się tzw. białą rysą, czyli wszelkiego rodzaju rozwarstwienia kamienia nabierają białej barwy, co może popsuć efekt wizualny. Ten jasny „nalot” zawsze kojarzył mi się z wysuszeniem kamienia, choć oczywiście to nie ma nic do rzeczy 😉
W mojej twórczości kianit odnalazłam tylko w jednej pracy. To było na początku mojej przygody z jubilerstwem, trafiły mi się wtedy piękne wrzeciona o lodowo – błękitnych odcieniach z mieniącymi się drobinkami. Postanowiłam umieścić jeden z nich za ażurem, to była moja pierwsza totalnie samodzielna praca, którą po dwóch latach powtórzyłam. I wiesz co? W takich momentach najlepiej odczuwa się samorozwój i wzrost doświadczenia! Co ciekawe, po ukończeniu kursów w czerwcu 2013 roku, zrobiłam tylko kilka prac w srebrze, a potem miałam przerwę aż do marca 2015 roku. Jednakże nie porzuciłam gesztelki i dzielnie za jej pomocą walczyłam z miedzią. Na poniższych zdjęciach możesz porównać jakość obu wisiorków, mam nadzieję, że bez problemu zauważasz różnicę (małżonek stwierdził, że jej nie widać, czym doprowadził mnie do szewskiej pasji 🙂 A tak na marginesie, to jeszcze mam dwa takie wrzecionka i czas, aby coś z nich zrobić… może jakiś pierścioneczek?
OPRÓCZ BŁĘKITNEGO NIEBA
Czas na kilka faktów z życia kianitów, choć będzie ich niewiele, za to poczęstuję Cię ogromną ilością kamiennej niebieskości. Wszystkie szlifowane okazy widoczne na zdjęciach pochodzą ze SKARBÓW NATURY. Już tradycyjnie Kasia przeceniła je o 20%, zatem szybciutko upoluj coś dla siebie. Przyznam Ci skrycie, że zawsze miałam mieszane uczucia co do cyjanitów, ze względu na wcześniej wspomniane „wysuszenie”. Jednak okazy, które otrzymałam od Kasi są niczym landrynki z zamkniętym w sobie błękitem nieba. Aczkolwiek o nich będzie na momencik, tymczasem konkrety:
- Jego nazwa pochodzi od greckiego słowa kyanos – niebieski
- Zamiennie nazywa się go dystenem, to określenie wynika z dużej rozpiętości twardości kianitów w skali Mohsa. Owa skala operuje cyframi od 1-10, a cyjanity mieszczą się pomiędzy 4,5 – 7.0, zjawisko to nazywamy anizotropią twardości. Na obrazku znajdziesz kilka słów więcej na temat tej skali, a inne ciekawostki z rzemieślniczego świata umieściłam w albumie – CIEKAWSKI CZWARTEK.
- W jubilerstwie najbardziej cenione są okazy przejrzyste o intensywnie niebieskim odcieniu oraz jasnoniebieskim i niebieskozielonym.
- Egzemplarze o najwyższej jakości można pomylić z szafirem i akwamarynem.
- Kianity występują na całym świecie, choć najwięcej pochodzi z Brazylii, natomiast kamienie wydobywane w Kenii są bezbarwne.
KONKURS KAMIEŃ MIESIĄCA – LIPIEC = KIANIT
Nie byłabym sobą, gdybym nie przypomniała Ci o konkursie! Konkurs organizują SKARBY NATURY i to tam w REGULAMINIE odnajdziesz wszystkie szczegóły, a także ALBUM ZNIŻKOWY -20% na wszystkie kamienie z danego miesiąca! Banerek przeniesie Cie do podstrony z kianitami.
W CIENIU BŁĘKITU
Tak się rozpędziłam w oprawianiu kianitów, że oprócz projektu, który wykonałam specjalnie do tego odcinka, powstał jeszcze pierścień. To właśnie tego jegomościa przedstawię poniżej. Natomiast wisior wyląduje w oddzielnym wpisie, ponieważ zastosowałam w nim nową technikę i chciałabym cosik więcej o tym napisać. Wracając do pierścienia, to jeden z niewielu jakie możesz u mnie zobaczyć. Ba! zazwyczaj powstaje jeden do dwóch rocznie, jakoś mi z nimi nie po drodze, jednak coś czuję, że takie ażurowe konstrukcje mocno mnie pociągają. To kolejny etap na mojej ażurowej ścieżce
Obecnie pracuję nad małą serią kolczyków i część wycinankowych wzorów, które sobie wyrysowałam, przemieniła się w motywy na pierścionki. Ten z kianitem jest pierwszy, trochę musiałam się nad nim nasiedzieć, gdyż carga jest wpuszczona w grubość ażurów i to już po ich ukształtowaniu. Jednakże efekt miło mnie zaskoczył, a cyjanit dodał srebrnej koronce uroku. Chociaż pierwotnie wcale go tam nie miało być, ale jakoś tak się złożyło, że ukształtowaną już obrączkę położyłam na biurku obok kamieni i przepadłam z kretesem. Wiedziałam już, że bez kamienia się nie obędzie!
PIERŚCIEŃ DOSTĘPNY – TUTAJ
PODMORSKA BAŚŃ
Jeśli ciekawi Cię, cóż też powstało z tych dziwnych elementów oraz jak przebiegał proces twórczy, to kliknij następne zdjęcie. Przeniesie Cię ono do oddzielnego postu, gdzie napisałam kilka słów o procesie twórczym, a do tego nakręciłam dla Ciebie FILM z etapami pracy.
Dodaj komentarz