W mojej głowie jeszcze hula urlop, zielone i rdzawe pola, mnogość skał i lodowej kry, ach i wszędobylskie owieczki! Bynajmniej odmienny klimat niż ten, który mentalnie towarzyszył mi przy tworzeniu naszyjnika „Indyjska mantra”, inspirowanego kulturą Indii. Kto wie, może kiedyś me nogi i skrzydła samolotu zaprowadzą mnie do tego niezwykłego kraju, przez niektórych kochanego, przez innych odrzucanego, jako przepełniony i krzykliwy. Brak mi w tej kwestii własnych doświadczeń, więc moje skojarzenia oscylują nadal wśród bajecznie kolorowych tkanin, złotej i niezwykle misternej biżuterii oraz mnogości bóstw. Kilka tych konotacji zawarłam w moim najnowszym i najbardziej pracochłonnym naszyjniku, nad którym spędziłam kilkadziesiąt godzin pracy 🙂
INDYJSKA MANTRA
Skąd wzięła się ta mantra? Z jednej strony nierozerwalnie łączy się z kulturą buddyzmu i hinduizmu. Wedle słowników oznacza werset lub sylabę, która wielokrotnie powtarzana pomaga zapanować nad umysłem, uspokoić się i oczyścić, czyli przeżyć takie wewnętrzne katharsis. Mi jako mantra, choć bez słów posłużyło wycinanie ażurów, jeden za drugim, mały koło mniejszego. Wrrrum, wrrrum, wrrrumm miarowy dźwięk piłki towarzyszył mi przez wiele godzin i poprowadził myśli ku mantrze.
INDYJSKI SŁOŃ
Dlaczego akurat słoń? Próbowałam uciec od tego motywu, pokierować inwencję innymi ścieżkami, jednak wszystko sprowadzało się do słonia. Największego zwierzęcia indyjskich dżungli, łagodniejszego od swojego afrykańskiego brata, dzięki czemu towarzyszy mieszkańcom Indii od lat. Do tego stał się wizualnym urzeczywistnieniem hinduskiego boga – Ganeśa, przedstawianego jako mężczyzna z czterema rękoma i głową słonia, najczęściej ze złamanym kłem.
Z owym kłem wiąże się pewna legenda. Ganeśa jest patronem nauki i uczonych oraz opiekunem ksiąg, miał podobno za jego pomocą spisać najdłuższe poematy epickie napisane w sanskrycie (język literacki stosowany w starożytnych, średniowiecznych i wczesnonowożytnych Indiach). Oczywiście z utratą kła wiąże się jeszcze sporo innych opowieści 🙂
BOGACTWO HINDUSKIEGO ŚWIATA
Ociekająca złotem i kamieniami biżuteria, to kolejne z moich skojarzeń. Piękne Hinduski obwieszone naszyjnikami, bransoletami, kolczykami oraz ozdobami na głowę i wszystko to na raz! Nie pokusiłam się o wykonanie, aż tak rozbudowanego kompletu, pozostałam przy stworzeniu naszyjnika, za to można go nosić na dwa sposoby. W mojej technice trudno uzyskać feerię barw, tak charakterystyczną dla Indii. Właśnie dlatego postanowiłam pójść w kierunku formy nawiązującej do biżuterii hinduskiej oraz ornamentów zaczerpniętych z manuskryptów i zdobień architektonicznych. Zatem, niektóre wzory zdobiące słonia, to prawdziwe formy występujące w sztuce Indii!
Indie słyną także z wydobycia ogromnej ilości przepięknych kamieni, dlatego w naszyjniku odnajdziesz: jadeity, agaty, perły, rubin, turmalin, awenturyn i szmaragd, którego barwa stała się przewodnim motywem kolorystycznym „Indyjskiej mantry”.
PROJEKTOWANIE
Muszę przyznać, że jest to jeden z moich dokładniejszych projektów, wymagał ode mnie wykonania kilku szkiców i ciągłego przerysowywania motywów. Pierwszy rysunek był bardzo poglądowy, następnie wykonałam przerys słonia z dokładnym, symetrycznym rozrysowaniem ażurów, tak samo uczyniłam z pozostałymi elementami naszyjnika. Wyzwaniem było dokładne przekalkowanie wzorów na srebrną blachę, tak aby nie poruszyć całości, na szczęście z pomocą przyszła mi papierowa taśma klejąca, moim przyjacielem była także kalka techniczna. Potem linie z kalki ołówkowej poprawiłam rysikiem. Przy tak dużej ilości wycinania fioletowe kreski odbitego projektu bardzo szybko znalazły się na moich palcach, a te wyrysowane rysikiem nadal wyznaczały kierunek cięcia.
OMMMM, OMMM, OMM… AŻUROWA MANTRA
Co tu dużo pisać, kolejny etap to wiercenie i cięcie… Przekładanie piłki przez otwór, zakręcanie ramki, naciąganie piłki, cięcie otworu, odkręcanie piłki i jeszcze jeden, i jeszcze raz. Wedle moich obliczeń prześwitów w całym naszyjniku jest ponad 200, do tego w większości noszą znamiona symetrii, która nigdy nie była moją mocną stroną.
Jest to także jedna z niewielu prac, gdzie pokusiłam się o wykonanie dokładnego polerowania na błysk. Nabrudziłam się przy tym niesłychanie, ale udało mi się uzyskać efekt lusterka bez tlenków (ciemne plamy widoczne szczególnie przy przystawieniu srebra do bieli). Ten zabieg był mi potrzebny przed wykonania złocenia.
KAMIENIE SZLACHETNE
Biżuteria inspirowana Indiami bez kamieni szlachetnych? Tak być nie może! Przejrzałam swoje zbiory i dobrałam kilka egzemplarzy pasujących do koncepcji. Dwukolorowy turmalin, zielone agaty, awenturyn i szmaragd oraz przepięknie różowy rubin od Kasi ze Skarbów Natury. Do tego zestawu dokupiłam sznury rzecznych pereł i jadeitów o dwóch odcieniach morskiej zieleni oraz drobniutkie agaty. Pierwotnie marzyły mi się sznury szmaragdów… nom, ale potrzebną mi ilość musiałabym już liczyć w tysiącach złotych, więc ostudziłam swoje fantazje 🙂
BLASK ZŁOTA
Trochę niepokoił mnie ten zabieg… już wcześniej robiłam złocenie biżuterii, ale nie tak ogromnej, zapewne domyśliłaś się już, że słoń ma porządną kubaturę. Czy powierzchnia wyjedzie ładnie, no i czy to wszystko razem będzie dobrze wyglądać? W oryginalnej hinduskiej biżuterii odcień szmaragdowy pięknie prezentuje się z perłami i złotem, zatem zaryzykowałam i oto słoń zyskał ciepły odcień 24 karatowego złota. Ufff wszystko poszło gładko.
PLUS 10 DO TONACJI SKÓRY
Nim jeszcze ukończyłam naszyjnik, już myślałam o jego sesji zdjęciowej. Umyśliłam sobie, że muszę wykorzystać moje ciemne brwi jak spod markera i ciemne oczy, całą resztę trzeba było zatuszować. Cerę niczym ze Skandynawii musiałam ukryć pod toną makijażu, a krótkie włosy osłoniłam peruką o kruczoczarnych kosmykach. Sprawdzianem było znalezienie kolorowych, jednolitych ubrań… jakoś ostatnio utonęłam w szarościach. Z pomocą przyszły mi dwie sukienki i spódnica, a efekt… oceń sama, lecz najpierw zerknij na gotową „Indyjską mantrę”.
METRYCZKA
Materiały: srebro 925 i 999, szmaragd, rubin, turmalin, awenturyn, perły rzeczne, agaty, jadeity, złoto 24k
Waga srebra: ok 65.0 g
Technika: tradycyjne jubilerstwo, złocenie
Czas wykonania: ok. 50 h
Na koniec taki mały backstage, czyli podgląd sesji od kulis albo raczej już po niej. Tak bardzo moja naturalna cera różni się od makijażu, jaki uczyniłam w celu upodobnienia się do Hinduski, tylko brew pozostaje niezmienna 🙂
Dodaj komentarz